Praca w Australii / Nowej Zelandii.
- PatrykW
- wannabe
- Posty: 1742
- Rejestracja: 31 paź 2008, 16:05
- Lokalizacja: UI.PL / Ubiquiti Polska.pl
- Kontakt:
Zasada wszedzie taka sama. Im mniejsze tym szybciej zabija.
.ılı..ılı.
http://www.linkedin.com/in/pwojtachnio
Potrzebujesz projektu na studia z zakresu Cisco Packet Tracer & GNS ? Just give me call
Integrujemy i wspieramy IT
https://www.ui.pl | https://facebook.com/UIPolska
Jedyne rozwiązania Ubiquiti Networks w Polsce!
https://ubiquitipolska.pl | https://www.facebook.com/groups/Ubiquiti.Polska
http://www.linkedin.com/in/pwojtachnio
Potrzebujesz projektu na studia z zakresu Cisco Packet Tracer & GNS ? Just give me call
Integrujemy i wspieramy IT
https://www.ui.pl | https://facebook.com/UIPolska
Jedyne rozwiązania Ubiquiti Networks w Polsce!
https://ubiquitipolska.pl | https://www.facebook.com/groups/Ubiquiti.Polska
itmind pisze:Ja słyszałem, że tam są zajebiste pająki. I to często w domu można takiego skurczybyka zastać :/
http://joemonster.org/art/27137
PS:
Ja sie spotkalem z czyms jaszczurkopodobnym okolo metrowej dlugosci jak sie wygrzewalo na laweczce w centrum Sydney - okolo 500 metrow od Opery (w sumie zaraz za nia jest wielki park) Obok chodzili ludzie
A w hotelach i w MEL i w SYD bardzo drobna siatka we wszystkich oknach i kanałach wentylacyjnych
Remember that the lab is just looking for reachability and not “optimal reachability”.
- peper
- CCIE / Site Admin
- Posty: 5005
- Rejestracja: 13 sie 2004, 12:19
- Lokalizacja: Warsaw, PL
- Kontakt:
Ale i tak there is no better place than Australia
Szkoła DevNet: https://szkoladevnet.pl
Facebook: https://www.facebook.com/Piotr.Wojciechowski.CCIE
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/peper
Twitter: https://www.twitter.com/PiotrW_CCIE
"Zapomniałem że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy"
Facebook: https://www.facebook.com/Piotr.Wojciechowski.CCIE
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/peper
Twitter: https://www.twitter.com/PiotrW_CCIE
"Zapomniałem że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy"
Jako częstobywacz w okolicy (nawet moto-zjeździłem-i-zbiwakowałem ćwierć kraju):Kyniu pisze:* Redback (a w zasadzie “redbaczyca”)
Są tak naprawdę dwa groźne pająki - redback i huntsman. Oba nie zabiły nikogo (poza turystami) od X lat (są łatwo dostępne antidotum).
Jeden siedzi "pod deską do kibla" - serio, lubi przesiadywać tuż pod ocienionymi krawędziami. Czyli nie podnosisz stołu ogrodowego ujmując go od dołu. Czyli nie podnosisz bez namysłu deski od sedesu (przynajmniej nie ręką). Tak jak i nie podnosisz kamienia żeby przytrzasnąć jakiś odpadający śledzik od namiotu - przewracasz kamień butem i patrzysz, potem dopiero podnosisz.
Drugi zaś czyha w basenach. Skubany, w pęcherzykach powietrza lubi sobie przesiadywać. Dlatego trzeba patrzeć przy wchodzeniu.
Dużo groźniejsze (as in "deaths per year") są dżelifisze (meduzy takie z długimi mackami).
I bardzo szybko się uczysz wytrzepywać buty przed założeniem (sandały i klapki w interiorze to ponury żart).
Z innych:
Koszt życia (żywność, mieszkanie, itd) jest bardzo różny - megawysoki w Sydney (think $15-20 za burgera, $2-3k za dobre mieszkanie blisko centrum), niższy na wsi (ale nadal spory; $300k+ za domek na własność).
Podatki są wysokie (30%+, a pobliski Singapur 12%+).
Opieka medyczna - typowo anglosaska. Jak coś poważnego - faktycznie pomogą. Jak np ropna angina - witaj w klubie "tabletka paracetamolu jest dobra na wszystko".
Irytujące trochę jest, że na wszystko jest jakieś prawo/przepis/paragraf. Nawet na pierdzenie w miejscu publicznym (przykład, nomen omen, z dupy)
Wyrywkowe kontrole "na pijaków", więc trza się mieć na baczności
W Sydney sporo laś (więcej niż w PL!), inne aglomeracje - gorzej, wieś - naprawdę źle. Mówimy o 200kg potworach
NZ? Jak już wspomniane, dużo ładniejsze i spokojniejsze. Dla niektórych to zaleta, dla innych wada.
W obu krajach upierdliwe immigration (jeśli Twoja praca wymaga podróżowania). AU oczywiście lepiej skomunikowane. Qantas jest popularny lokalnie (możesz potem mile w BA wykorzystać), Emirates i Cathay oferują duuuużo wyższy komfort i jakość programów Frequent Flyer (ale gorzej z wykorzystaniem punktów w Europie/USA).
Ale w porównaniu z PL? Bierz co dają, i powodzenia
Dziękuje bardzo za tą wypowiedź. Kolegą z pracy (Australijczyk co sie przeprowadził do Zurichu) powiedział, że tak naprawdę gorze są te dżelifisze niż pająki i inne padactwo, bo to naprawdę to wszystko jest kwestia logicznego myślenia i wyrobienia sobie nawyków.konradrz pisze: Ale w porównaniu z PL? Bierz co dają, i powodzenia
Ten sam kolega wspominał mi, że w Sydney są czasem spotykane jaszczurki (Blue Tongue Lizard) ale one nie są groźne - tylko się wygrzewają.garfield pisze: Ja sie spotkalem z czyms jaszczurkopodobnym okolo metrowej dlugosci jak sie wygrzewalo na laweczce w centrum Sydney
Jakub Mlynarczyk
www.linkedin.com/in/jkbmlynarczyk/
www.linkedin.com/in/jkbmlynarczyk/