sezam84 pisze:Co do testowania języka obcego.... mam kilku znajomych którzy mają FC czy TELC ale mówić nie potrafią[zacinają się - boją się mówić]. Ja za to nie znam w ogóle gramatyki[oprócz present continous i simple] a gadam jak najęty i po Hiszpańsku i po Angielsku. Różnie to bywa z tymi certyfikatami.
Odbiegamy od tematu ale może nas nikt nie oskubie, bo to w sumie dział nietechniczny. Żeby dyskutować o certyfikatach i certyfikacji trzeba dokładnie znać zasady jakie obowiązują na egzaminie, co obejmuje egzamin i jak jest oceniany. Zarówno FCE jak i CAE są podobnie skonstruowane i składają się z 5-ciu części: writing (umiejętność formułowania wypowiedzi pisemnych - zazwyczaj formal letter, informal letter, letter of complain, notice, memo, ....), reading (umiejętność czytania ze zrozumieniem i analizy tekstu), grammar (chyba nie wymaga komentarza), listening (rozumienie ze słuchu) i speaking (umiejętność konwersacji). Różnica między nimi jest w zawartości, stopniu skomplikowania pytań, zakresu słownictwa, etc. ale są też różnice w zasadach oceniania. Kluczowa różnica polega na tym że w FCE
MOŻNA OBLAĆ jedną część egzaminu, pod warunkiem uzyskania sumarycznie dostatecznej ilości punktów by załapać się na ocenę pozytywną czyli A, B lub C. Zatem faktycznie można mieć FCE nie umiejąc np. mówić (dlatego zdający do certyfikatu otrzymuje omówienie wyników egzaminu). Dopiero w CAE
TRZEBA zaliczyć wszystkie pięć części by móc otrzymać pozytywną ocenę i certyfikat. Można zatem "ustukać" dostateczną liczbę punktów na ocenę powiedzmy B czy C zaliczając tylko 4 części egzaminu ale certyfikatu się NIE DOSTANIE jeśli oblało się choć jedną część. No i wypowiem się jeszcze o LCCI. Ten egzamin ma 4 poziomy zwane po prostu 1, 2, 3 i 4. Poziom 1 to coś poniżej FCE (powiedzmy poziom PET którego u nas chyba nikt nie zdaje), poziom 2 to powiedzmy że okolice FCE, 3 wymaga wiedzy jak CAE (plus słownictwo ekonomiczne, biznesowe, ...) a 4 to już trzeba być Chuckiem Norrisem. Bo co prawda poziom trudności językowej między 3 a 4 jest praktycznie ten sam, to ilość zadań do wykonania na poziomie 4 to dwukrotność tego co na poziomie 3, do zdania w tym samym czasie. Na poziomie 3 to 5 (słownie 5 - to znaczy są niby 4 zadania ale jedno jest dwuczęściowe) kobyłek do napisania w, o ile dobrze pamiętam, 2.5h. To jest obowiązkowa część pisemna. Od skończenia studiów tyle się nie namachałem długopisem co na tym egzaminie. Ponadto jest jeszcze możliwość zdawania egzaminu ustnego, za który dostaje się osobną ocenę. Zatem można zdać LCCI i mieć certyfikat, znowuż nie umiejąc mówić. Acha, może jeszcze jedna uwaga co do różnicy między ustnym egzaminem FCE, CAE a LCCI. Otóż w przypadku egzaminów Cambridge (dwa pierwsze) to dyskusję toczą dwie osoby egzaminowane, egzaminator jedynie się przysłuchuje i raczej jest bierny, ewentualnie może pomóc "wejść" w temat (ponadto egzaminowi przysłuchuje się jeszcze supervisor ale jego rola jest całkowicie bierna). Na egzaminie LCCI egzaminowany toczy rozmowę z egzaminatorem w cztery oczy (na wypadek "reklamacji" egzamin jest nagrywany). To chyba tyle w temacie. I może tylko dodam że taką wiedzą powinna dysponować każda osoba która przystępuje do rekrutacji by móc ocenić czym się różni kandydat z FCE lub tylko jedną oceną z LCCI od tego z CAE czy dwiema ocenami z LCCI. Przypomniała mi się jeszcze drobna różnica - w egzaminach Cambridge obowiązuje szkolna skala ocen A, B, ...... F (przy czym za zaliczony uważa się A, B i C) natomiast z LCCI jest ZDAŁ/NIE ZDAŁ z ewentualną adnotacją o wyróżnieniu (Pass with Credit albo jeszcze wyższe wyróżnienie Pass with Distinction).
Gratuluje tym co dobrnęli do końca.
Kyniu