Bezkonkurencyjny jak .... Polak o.O
-
- wannabe
- Posty: 581
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 01:13
Wow padlem ze smiechu
Coz za hejt
Widze ze jestes specjalista! oprocz tego CCIE masz moze jakis papierek z psychologi czy neurologii moze ?
Poczytaj sobie panie bubku patrzacy na innych z gory o language attrition.
I polecam wiecej pokory bo widze ze masz male pojecie o swiecie .
A do szpanu to mam szwajcarski zegarek a nie gadanie o emigracji
edit
Tego bubka dostales za wypowiedz ktora szybciutko wyedytowales
Coz za hejt
Widze ze jestes specjalista! oprocz tego CCIE masz moze jakis papierek z psychologi czy neurologii moze ?
Poczytaj sobie panie bubku patrzacy na innych z gory o language attrition.
I polecam wiecej pokory bo widze ze masz male pojecie o swiecie .
A do szpanu to mam szwajcarski zegarek a nie gadanie o emigracji
edit
Tego bubka dostales za wypowiedz ktora szybciutko wyedytowales
Takie sytuacje się zdarzają. Średnia wynosząca dziesięc przeczytanych książeczek na rok na Polaka - nie jest przypadkowa. Przeważnie jest jednak tak, że jedni czytają po 5 na miesiąc, a inni 10 na życieTakze gadanie ze po 8 latach zapominasz slow polskich to zwykly szpan
Jakub Mlynarczyk
www.linkedin.com/in/jkbmlynarczyk/
www.linkedin.com/in/jkbmlynarczyk/
10/rok? A skąd te dane ? Ostatnio było niecałe 2 książki.Keadwen pisze:Takie sytuacje się zdarzają. Średnia wynosząca dziesięc przeczytanych książeczek na rok na Polaka - nie jest przypadkowa. Przeważnie jest jednak tak, że jedni czytają po 5 na miesiąc, a inni 10 na życieTakze gadanie ze po 8 latach zapominasz slow polskich to zwykly szpan
--
Piotrek
Zaden szpan, tylko normalna rzecz. Nikt nie mowi tutaj o tym, ze 2/3 zdanie mowisz w innym jezyku, tylko wtracanie pojedynczych slowek.horac pisze: Takze gadanie ze po 8 latach zapominasz slow polskich to zwykly szpan
Mowienie tutaj, ze gadanie z Polakiem po polsku bywa trudniejsze niz po angielsku, to lekka przesada though
Jednak zgadzam sie z freel4acer'em. Tez ponad 10 lat mieszkam poza granicami kraju i umysl po Polsku juz nie mysli, bo nigdy nie pracowalem z Polakami. Przez dlugi czas nawet malo co sie polskiego uzywalo, w pracy zero, w domu zero, tylko czasami w sobote przy piwie.
Pewnie widzisz wszedzie ile jest wtracanych slowek angielskich? Duzo rzeczy jest poprostu latwiej wytlumaczyc, bo slowka sa ogolne znane.
I prosze pominac przypadek "fizyczny", lub tez glownie znany z gazet przypadek "zmywaka", czyli ludzi ktorzy wyjechali 5-20 lat dalej nie umieja mowic, gdyz nie mieli takiej potrzeby skoro pracowali tylko z Polakami.
-
- wannabe
- Posty: 81
- Rejestracja: 08 cze 2015, 20:38
horac, to, że Tobie się coś w głowie nie mieści wcale nie znaczy, że tak nie jest. Widzę, ty jesteś Polakiem z krwi i kości - ekspert w każdej dziedzinie
Ja np. pracuje w Polsce ale praktycznie w 100% po angielsku. W rozmowach z kolegami z zespołu często zdarza się (nie pojedynczym osobom), że po użyciu angielskiej nazwy własnej ktoś kończy zdanie już w języku angielskim, z automatu i podświadomie. To też takie nie do wiary?
Ja np. pracuje w Polsce ale praktycznie w 100% po angielsku. W rozmowach z kolegami z zespołu często zdarza się (nie pojedynczym osobom), że po użyciu angielskiej nazwy własnej ktoś kończy zdanie już w języku angielskim, z automatu i podświadomie. To też takie nie do wiary?
-
- wannabe
- Posty: 581
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 01:13
Problemem jest sie dogadac w sprawach technicznych ! Wyjechalem jeszcze na studiach i praktycznie wszystkiego nauczylem sie po angielsku od zera ! To nie jest tak ze czlowiek nagle zapomina jezyka w gebie . To sa sytuacje gdy nagle brakuje ci polskiego slowa a angielskie nasowa sie z automatu. Lub gdy bezwiednie przechodzisz z jezyka polskiego na angielksi nawet tego nie czujac . Czasem tez myli ci sie znaczenie danego slowa po polsku. Zmieniaja sie procesy myslowe i tyle. Zauwazcie ze nigdy nie bedziecie mowic dobrze w danym jezyku jesli nie zaczniecie w nim myslec nie da sie mowic plynnie tlumaczac z jednego na drugi w locie . Niektorzy widze wiedza o czym mowie.
A co do dumy to nigdzie nie napisalem ze jestem z tego dumny , poprosilem tylko o wyrozumialosc
A co do dumy to nigdzie nie napisalem ze jestem z tego dumny , poprosilem tylko o wyrozumialosc
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2015, 09:49 przez freel4ncer, łącznie zmieniany 2 razy.
Panie wielce swiatowy, a moze kluche w gardle tez juz lapiesz ?freel4ncer pisze: I polecam wiecej pokory bo widze ze masz male pojecie o swiecie .
A do szpanu to mam szwajcarski zegarek a nie gadanie o emigracji
I z pewnoscia juz ciebie to dotyczy, zacznij juz kluche cwiczycfreel4ncer pisze: Poczytaj sobie panie bubku patrzacy na innych z gory o language attrition.
Dokladnie, jak ktos chce zapomniec jezyk ojczysty to zrobi to tak czy inaczej nie zaleznie od czasu spedzonego na emigracji.kacper pisze:Ja kiedyś pracowałem z dziewczyną, która po dwóch miesiącach pobytu w USA w każde zdanie wtrącała angielskie słówko.
Nie móc się dogadać po polsku po 8, czy nawet po 15 latach w ojczystym języku raczej nie jest powodem do dumy.
ja 100% w ciagu dnia roboczego posluguje sie angielskim w mowie i pismie i nie mam problemow z zapominaniem slow. Natomiast jesli juz wtracam slowo angielskie w polskie zdanie to swiadomie i z premedytacja bo jest np wygodniej badz krocej. Nikt natomiast mi nie powie ze pracujac w Polsce po angielsku zapomina sie polskich slow nieswiadomie bo w to nie uwierzebbartlomiej pisze:horac, to, że Tobie się coś w głowie nie mieści wcale nie znaczy, że tak nie jest. Widzę, ty jesteś Polakiem z krwi i kości - ekspert w każdej dziedzinie
Ja np. pracuje w Polsce ale praktycznie w 100% po angielsku. W rozmowach z kolegami z zespołu często zdarza się (nie pojedynczym osobom), że po użyciu angielskiej nazwy własnej ktoś kończy zdanie już w języku angielskim, z automatu i podświadomie. To też takie nie do wiary?
Wniosek dla mnie jest prosty: Uzywamy i wtracamy angielskie slowa w polskie zdania z lenistwa i wygody a nie z powodu transformacji z emigranta w rodowitego brytyjczyka
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2015, 10:02 przez horac, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- wannabe
- Posty: 581
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 01:13
Przeczytaj chociaz na wikipedii language attrition - nawet jesli mowisz przez 8 godzin po angielsku ale wychodzisz na ulice / do domu i mowisz po polsku przez reszte dnia to ten proces nie ma na ciebie praktycznie wplywu ! Co innego jest zyc z danym jezykiem 7/24/356 przez kilka lat , pracujac , uczac i bawiac sie uzywajac jezyka obcegohorac pisze:Dokladnie, jak ktos chce zapomniec jezyk ojczysty to zrobi to tak czy inaczej nie zaleznie od czasu spedzonego na emigracji.kacper pisze:Ja kiedyś pracowałem z dziewczyną, która po dwóch miesiącach pobytu w USA w każde zdanie wtrącała angielskie słówko.
Nie móc się dogadać po polsku po 8, czy nawet po 15 latach w ojczystym języku raczej nie jest powodem do dumy.
ja 100% w ciagu dnia roboczego posluguje sie angielskim w mowie i pismie i nie mam problemow z zapominaniem slow. Natomiast jesli juz wtracam slowo angielskie w polskie zdanie to swiadomie i z premedytacja bo jest np wygodniej badz krocej. Nikt natomiast mi nie powie ze pracujac w Polsce po angielsku zapomina sie polskich slow nieswiadomie bo w to nie uwierzebbartlomiej pisze:horac, to, że Tobie się coś w głowie nie mieści wcale nie znaczy, że tak nie jest. Widzę, ty jesteś Polakiem z krwi i kości - ekspert w każdej dziedzinie
Ja np. pracuje w Polsce ale praktycznie w 100% po angielsku. W rozmowach z kolegami z zespołu często zdarza się (nie pojedynczym osobom), że po użyciu angielskiej nazwy własnej ktoś kończy zdanie już w języku angielskim, z automatu i podświadomie. To też takie nie do wiary?
Twoj wniosek jest baaardzo bledny ale co tam nauka co tam autorytety , jakis gosc z polskiego forum Cisco wie lepiej
A co do mojej swiatowosci to widzisz przez te pare lat odwiedzilem ze 30 krajow europy / afryki / bliskiego wschodu czy azji . w 20 z nich bylem sluzbowo pracujac razem z tubylcami ( a nie tylko ogladajac kraj z hotelowego lezaka) tak wiec sorce z pod ogona nie wypadlem i cos tam widzialem rozumiem ze mozesz pochwalic sie wiekszym doswiadczeniem i znajomoscia swiatowych kultur i obyczajow wkoncu masz kuzyna w UK
A teraz tak juz bez uszczypliwosci , prosze wytlumacz czemu sie tak przyczepiles do mnie ? Obrazilem cie gdzies ? Okradlem ? Oszukalem ? Wyluzuj chlopie i niebrnij dalej w ta nienawisc , ja tez troche nerwowy jestem ale widizsz mam plan wyluzowac i podchodzic do wszystkiego z dystansem , zaczalem nawet czytac wczoraj "Emotional Intelligence by Daniel Goleman" moze razem poczytamy na odleglosc i przedyskutujemy efekty
Nie przekonasz mnie. Mam kuzyna w UK, 12 lat tam mieszka, widze sie z nim raz w roku w Polsce. Nigdy przenigdy nie uzywal zadnych wtracen nieswiadomie i smieje sie z kazdego polaka ktory takie rzeczy robi bo uwaza ze to zwykle chwalenie sie ponadprzecietna znajomoscia angielskiego. Natomiast imponuje jezykiem gdy rozmawia z Anglikami.freel4ncer pisze: Przeczytaj chociaz na wikipedii language attrition - nawet jesli mowisz przez 8 godzin po angielsku ale wychodzisz na ulice / do domu i mowisz po polsku przez reszte dnia to ten proces nie ma na ciebie praktycznie wplywu ! Co innego jest zyc z danym jezykiem 7/24/356 przez kilka lat , pracujac , uczac i bawiac sie uzywajac jezyka obcego
Ten language attrition moze dotyczyc osob ktore zwiazaly sie z osoba ktora nie jest ich narodowosci i w 100% posluguje sie tylko obcym jezykiem 24h/7 a nie Polaka ktory wyjechal na zarobek i po pracy rozmawia po Polsku z dziewczyna/zona/kolegami itd
Po pierwsze to prowadze z toba dyskusje, a nie palam zadna nienawiscia. Natomiast wlaczyl mi sie red alert w zwiazku z forma jaka uzyles do usprawiedlwienia wyzbycia sie polskosci. Tak to odebralem. Po dluzej polemice widze ze miales co innego na mysli, ale forum to forum nie mowisz mi tego w oczy i nie wiem jakie emocje sa schowane za twoja wypowiedzia i jestem jedynie w stanie ocenic to co napisales a nie to co masz na myslifreel4ncer pisze: A teraz tak juz bez uszczypliwosci , prosze wytlumacz czemu sie tak przyczepiles do mnie ? Obrazilem cie gdzies ? Okradlem ? Oszukalem ? Wyluzuj chlopie i niebrnij dalej w ta nienawisc
Chodzi dokladnie o ta wypowiedz
.freel4ncer pisze: ja po 8 latach za granica mam czasami problemy z polskimi slowkami , czasem mi jakiegos brakuje czasem przekrece znaczenie . Czlowiek mysli juz non stop po angielsku i takie kwiatki wychodza A jaki mam problem gdy musze po polsku porozmawiac na techniczne tematy , kiedys dzwonilem na support SonicWalla ktory okazal sie byc w polsce po 5 minutach proby rozmowy po polsku i zrozumienia polskiego zargonu poporsilem o przezucenie sie na angielski w ktorym odrazu sie dogadalismy
1) Zapominasz polskiego bo myslisz po angielsku - co kolwiek to znaczy
2) Dzwonisz do centrum wsparcia rozmawiasz z Polakiem i prosisz o zmiane jezyka bo latwiej po angielsku..
Przepraszam ale taka argumentacja byla dla mnie nie do przyjecia i to z language attrition nic wspolnego nie ma
Wciaz jednak nie pojmuje jednego, anglikowi czy niemcowi, norwegowi czy innemu obcokrajowcy na mysl by nie przyszlo zeby wtracac polskie slowa w ojczysty jezyk. Z duma wypowiadaja sie na temat wlasnego kraju i pochodzenia. Nie wspomne juz o regionach np w Niemczech gdzie po prostu innego jezyka niz niemiecki sie nie zna.
Przytocze taka krotka historie, jechalem w zeszlym roku do Pragi, trafilem na zamkniety odcinek autostrady okolo 200 do 250 KM od granicy z Czechami. Nawigacja zwariowala a nawet kierowcy tirow nie wiedzieli gdzie jechac i bladzili bo oznaczenia byly do bani. Mi takze nie pozostalo nic innego niz bladzenie. Probowalem dopytac tamtejszych Niemcow zeby pomogli odnalesc trase alternatywna i nie spotkalem ani jednego... ktory by staral sie odpowiedziec po angielsku. Natomiast... Niemcy ktorzy przyjezdzaja do Polski i pytaja o droge i otrzymuja odpowiedz w jezyku angielskim nie maja problemow ze zrozumieniem ot taki paradoks
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2015, 10:24 przez horac, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- wannabe
- Posty: 581
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 01:13
Horac, to powiem Ci wprost, pitolisz. Jak posługujesz się angielskim przez 8 godzin w pracy, a później rozmawiasz z rodziną i znajomymi po polsku do wieczora to możesz sobie snuć takie historie. Ja pojechałem na 10 m-cy do hameryki na wymianę studentów i w promieniu 100km nie było żadnego Polaka. Jak wróciłem to miałem mega problem z dostosowaniem się. W domu, w sklepie, w szkole, ludzie albo ze mnie lali albo się krzywo patrzyli. Wtrącałem co drugie słowo jakiś ponglish, więc nie pierdziel mi, że trzeba mieć przerwę 20 lat albo więcej...
No i wyszlo co mialo wyjsc, wielkoswiatowosc twoja, jezdzenie do Tubylcow w Afryce do szalasow jest bardziej swiatowe niz DSL w Pcimu dolnym w warzwyniaku... nic dodac nic ujac.freel4ncer pisze:Nie mam zamiaru cie dalej przekonywac serio
Wygrales - oszukuje , sciemniam i chwlae sie , mieszkam tak naprawwde w pcimiu dolnym , i supportuje dsl-a w warzywniaku solytsa i nieznam angielskiego.
Mam nadzie ze jestes usatysfakcjonowany
Xal nie wiem co mam ci powiedziec moze w twoim przypadku to tak dziala ale nie jest to regula, moj ojciec plywa od 25 lat na statkach handlowych na roczne badz pol roczne kontrakty, zaloga sami obcokrajowcy - jedyny wspolny jezyk to angielski. Brak dostepu do ladu (cumowanie na redzie tylko) do innych ludzi niz ci z ktorymi przebywa. Generalnie powinien juz dawno zbzikowac i zapomniec jezyk polski, ale jakos nie potrafi.xal pisze:Horac, to powiem Ci wprost, pitolisz. Jak posługujesz się angielskim przez 8 godzin w pracy, a później rozmawiasz z rodziną i znajomymi po polsku do wieczora to możesz sobie snuć takie historie. Ja pojechałem na 10 m-cy do hameryki na wymianę studentów i w promieniu 100km nie było żadnego Polaka. Jak wróciłem to miałem mega problem z dostosowaniem się. W domu, w sklepie, w szkole, ludzie albo ze mnie lali albo się krzywo patrzyli. Wtrącałem co drugie słowo jakiś ponglish, więc nie pierdziel mi, że trzeba mieć przerwę 20 lat albo więcej...
Moze wniosek jest taki ze to zalezy, ze powinnismy sie starac bardziej ? szczegolnie jak znajdziemy sie w sytuacji takiej jak opisujecie ?
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2015, 10:37 przez horac, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- wannabe
- Posty: 581
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 01:13
A moze wniosek jest taki ze kazdy jest inny , kazda sytuacja jest inna , i nie powinnismy zakladac ze inni klamia tylko dlatego ze my mam inne doswiadczenia w danym temacie
Powinnismy miec dla siebie wszyscy troche wiecej szacunku zwlaszcza ze jest to forum specjalistow a nie osiedlowych zulkow ( pisze to przyznajac ze mnie tez troche ponioslo momentami i bije sie w piersi )
Powinnismy miec dla siebie wszyscy troche wiecej szacunku zwlaszcza ze jest to forum specjalistow a nie osiedlowych zulkow ( pisze to przyznajac ze mnie tez troche ponioslo momentami i bije sie w piersi )
Juz ostatnie zdanie bo nie chce mi sie ciagnac tego tematu, u mnie masz szacunek dopoki, dopoty nie zachcesz wyzbyc sie calkowicie polskosci. Latwiej ci mowic po angielsku to sobie mow ale nie zapominaj kim jestes i gdzie sie urodziles.freel4ncer pisze:A moze wniosek jest taki ze kazdy jest inny , kazda sytuacja jest inna , i nie powinnismy zakladac ze inni klamia tylko dlatego ze my mam inne doswiadczenia w danym temacie
Powinnismy miec dla siebie wszyscy troche wiecej szacunku zwlaszcza ze jest to forum specjalistow a nie osiedlowych zulkow ( pisze to przyznajac ze mnie tez troche ponioslo momentami i bije sie w piersi )