Absurdy małe, większe i duże.
Absurdy małe, większe i duże.
Hej,
Ponieważ w jednym z wątków poruszyłem temat kłopotów z poszukiwaniem pracy - przyznaje że może wybrałem nie najlepszy wątek - postanowiłem założyć inny, w którym można by podyskutować o swoich doświadczeniach z rozmów kwalifikacyjnych.
O kilku przypadkach poniżej a liczę że i koledzy coś od siebie naskrobią.
W trakcie jednej z rozmów kwalifikacyjnych rekruterka spytała mnie o znajomość języka angielskiego. Było to dla mnie dość zaskakujące bo w CV znajdowała się informacja o posiadanym certyfikacie CAE ale grzecznie i uprzejmie odparłem że tak, znam, co potwierdza tenże certyfikat. Zasmuciło to panią bo, jak mi objaśniła, minimum jakiego by oczekiwali to FCE. Zonk.
O tym że kilkukrotnie moja znajomość języka była sprawdzana w trakcie rozmów kwalifikacyjnych nawet nie wspomnę - szkoda tylko że czasem prowadziły je osoby znające angielski gorzej ode mnie (a wcale orłem nie jestem). I tak się zastanawiam - po co człowiek się uczył i zdawał te egzaminy by dostać certyfikat którym mogę sobie podetrzeć ...
Inna sytuacja. Dzwoni pani że chcieliby ze mną porozmawiać na temat ewentualnej zmiany miejsca pracy. No cóż, spotkać się i porozmawiać nie zawadzi, ale jako że odległość między nami to coś koło 350 km w jedną stronę zaproponowałem spotkanie w sobotę - niestety nie mogę sobie ot tak wziąć jednego dnia urlopu (w obecnym miejscu pracy mamy kary w postaci potrąceń z premii za jednodniówki które - zdaniem szefostwa - dezorganizują pracę). I jaki był rezultat - wywołałem święte oburzenie rozmówczyni. Jak ja mogę śmieć oczekiwać że ona, tak ważna persona, w tak ważnej firmie, zostanie dla mnie, maluczkiego, w pracy w sobotę na 1,5 do 2 godzin. I bynajmniej nie miało dla niej znaczenia że ja muszę dla tego spotkania spędzić kilka godzin w samochodzie.
To na razie tyle.
Kyniu
Ponieważ w jednym z wątków poruszyłem temat kłopotów z poszukiwaniem pracy - przyznaje że może wybrałem nie najlepszy wątek - postanowiłem założyć inny, w którym można by podyskutować o swoich doświadczeniach z rozmów kwalifikacyjnych.
O kilku przypadkach poniżej a liczę że i koledzy coś od siebie naskrobią.
W trakcie jednej z rozmów kwalifikacyjnych rekruterka spytała mnie o znajomość języka angielskiego. Było to dla mnie dość zaskakujące bo w CV znajdowała się informacja o posiadanym certyfikacie CAE ale grzecznie i uprzejmie odparłem że tak, znam, co potwierdza tenże certyfikat. Zasmuciło to panią bo, jak mi objaśniła, minimum jakiego by oczekiwali to FCE. Zonk.
O tym że kilkukrotnie moja znajomość języka była sprawdzana w trakcie rozmów kwalifikacyjnych nawet nie wspomnę - szkoda tylko że czasem prowadziły je osoby znające angielski gorzej ode mnie (a wcale orłem nie jestem). I tak się zastanawiam - po co człowiek się uczył i zdawał te egzaminy by dostać certyfikat którym mogę sobie podetrzeć ...
Inna sytuacja. Dzwoni pani że chcieliby ze mną porozmawiać na temat ewentualnej zmiany miejsca pracy. No cóż, spotkać się i porozmawiać nie zawadzi, ale jako że odległość między nami to coś koło 350 km w jedną stronę zaproponowałem spotkanie w sobotę - niestety nie mogę sobie ot tak wziąć jednego dnia urlopu (w obecnym miejscu pracy mamy kary w postaci potrąceń z premii za jednodniówki które - zdaniem szefostwa - dezorganizują pracę). I jaki był rezultat - wywołałem święte oburzenie rozmówczyni. Jak ja mogę śmieć oczekiwać że ona, tak ważna persona, w tak ważnej firmie, zostanie dla mnie, maluczkiego, w pracy w sobotę na 1,5 do 2 godzin. I bynajmniej nie miało dla niej znaczenia że ja muszę dla tego spotkania spędzić kilka godzin w samochodzie.
To na razie tyle.
Kyniu
Takie pytanie, żeby było wszystko jasne - nazywasz się "Ślimak" czy ustawiłeś sobie tylko taki początek adresu mailowego?
Do mnie (byłem na ostatnim roku studiów) zadzwoniła kiedyś miła pani i pyta czy może sprawdzić moje dane (pani była z firmy, która sponsorowała nam bal absolwencki - żeby dostać dofinansowanie musielismy podać swoje "namiary").
Wszystko przebiegało sprawnie do czasu kiedy napatoczył się jej wzrok na mój adres mailowy.
Niby nic nadzwyczajnego ale "Oblechozaur@xxxx.pl" zrobił na niej wrażenie .
Do mnie (byłem na ostatnim roku studiów) zadzwoniła kiedyś miła pani i pyta czy może sprawdzić moje dane (pani była z firmy, która sponsorowała nam bal absolwencki - żeby dostać dofinansowanie musielismy podać swoje "namiary").
Wszystko przebiegało sprawnie do czasu kiedy napatoczył się jej wzrok na mój adres mailowy.
Niby nic nadzwyczajnego ale "Oblechozaur@xxxx.pl" zrobił na niej wrażenie .
Jakas firma HR z zagranicy weryfikowala dla cisco moje CV - dostalem maila od jakiegos kolo chyba z Irlandii, ze potrzebuje moj dyplom z uczeli zeskanowany. Ok, no problemo.
Po jakims czasie mail, ze: Uwaga! Potrzebuje kontakt do mojej uczelni zeby zweryfikowac ten dyplom! Hmmm ...
Zadzwonilem na uczelnie, najpierw dziekanat wyjasniajac co i jak. Pani z dziekanatu blyskotliwie odpowiedziala:
- ke ?
Po kolejnych wyjasnieniach:
- no musi napisac pismo do dziekana. (oczywiscie po polsku) ROTFL.
Nie musze chyba pisac, ze znalazienie kogos kto mowi po angielsku, czy przefaksowanie prosby o weryfikacje w j. angielskim byloby katorga.
Proba kontaktu w jezyku angielskim z polska uczelnia panstwowa byla pomyslem.. co najmniej oryginalnym ;)
Anyway, na prace sie nie zdecydowalem - pewnie do dzis bym tego jeszcze nie zalatwil.
PJ
Po jakims czasie mail, ze: Uwaga! Potrzebuje kontakt do mojej uczelni zeby zweryfikowac ten dyplom! Hmmm ...
Zadzwonilem na uczelnie, najpierw dziekanat wyjasniajac co i jak. Pani z dziekanatu blyskotliwie odpowiedziala:
- ke ?
Po kolejnych wyjasnieniach:
- no musi napisac pismo do dziekana. (oczywiscie po polsku) ROTFL.
Nie musze chyba pisac, ze znalazienie kogos kto mowi po angielsku, czy przefaksowanie prosby o weryfikacje w j. angielskim byloby katorga.
Proba kontaktu w jezyku angielskim z polska uczelnia panstwowa byla pomyslem.. co najmniej oryginalnym ;)
Anyway, na prace sie nie zdecydowalem - pewnie do dzis bym tego jeszcze nie zalatwil.
PJ
moja hmm najsmieszniejsza wizyta z HR ( head hunter ) miala miejsce... uu sporo temu, anyway za bardzo mi nie zalezalo na robocie, no a za kilka godzin mialem leciec do egiptu, wiec sie nie wysilalem i wpadlem w szortach, jakiejs "hawajskiej" koszuli i okularach ( mialem od razu pozniej jechac na lotnisko i sandalach ...
mina pani HH byla niesamowita
anyway duzo tych rozmow nie mialem
mina pani HH byla niesamowita
anyway duzo tych rozmow nie mialem
U mnie na kilku rozmowach też się niezłe "kwiatki" trafiły ...
Na jednej np dostałem "Test z linuksa". Wszystko fajnie, miły pan powiedział że mało kto robi na 100% i że to zajmie mi około godziny (50 pytań), no to siadłem i zacząłem dłubać.
Pytania w stylu "Jaki przełącznik komendy TAR pozwala na kompresję danych". I tu wpisać. No i weź bądź mądry i pisz wiersze - i "-j" pasuje i "-z" i odpowiedź "TAR nie ma takiego switcha". Oczywiście pytania typu "Gdzie się pojawi ikonka jakiejśtam aplikacji w GNOME po zainstalowaniu dziesięciu pakietów RPM" to standard. No ale nic. Zrobiłem, zaznaczyłem co uważałem za stosowne i wyszedłem. Oddając test pokazałem panu kilka błędów w pytaniach. Mina headhuntera - bezcenna.
Z kolei na innej rozmowie wchodzę do firmy a tu na dzień dobry wita mnie Japończyk i "Konnichiwa" No to się z lekka zdziwiłem bo rozmowa miała być po angielsku, Japończyk ni w ząb polskiego nie znał. No ale zawołał 2 panów, którzy mnie zaczęli przepytywać. No i tak jak Kyniu pisał - doszło do "Testu z angielskiego". Panowie mieli niefart bo mówiłem "troszkę" lepiej od nich...
Ostatnio z kolei dzwoni do mnie "Pani Dyrechtór HaeR" i już na dzień dobry podczas "wywadu" pyta mnie o to co dla mnie w firmie najważniejsze jest. No więc odrzekłem że cash, dobre warunki pracy i atmosfera. Pani spytała czy w takiej właśnie kolejności - odparłem, że tak. I więcej nie zadzwoniła
--
Pozdrawiam
Piotrek
Na jednej np dostałem "Test z linuksa". Wszystko fajnie, miły pan powiedział że mało kto robi na 100% i że to zajmie mi około godziny (50 pytań), no to siadłem i zacząłem dłubać.
Pytania w stylu "Jaki przełącznik komendy TAR pozwala na kompresję danych". I tu wpisać. No i weź bądź mądry i pisz wiersze - i "-j" pasuje i "-z" i odpowiedź "TAR nie ma takiego switcha". Oczywiście pytania typu "Gdzie się pojawi ikonka jakiejśtam aplikacji w GNOME po zainstalowaniu dziesięciu pakietów RPM" to standard. No ale nic. Zrobiłem, zaznaczyłem co uważałem za stosowne i wyszedłem. Oddając test pokazałem panu kilka błędów w pytaniach. Mina headhuntera - bezcenna.
Z kolei na innej rozmowie wchodzę do firmy a tu na dzień dobry wita mnie Japończyk i "Konnichiwa" No to się z lekka zdziwiłem bo rozmowa miała być po angielsku, Japończyk ni w ząb polskiego nie znał. No ale zawołał 2 panów, którzy mnie zaczęli przepytywać. No i tak jak Kyniu pisał - doszło do "Testu z angielskiego". Panowie mieli niefart bo mówiłem "troszkę" lepiej od nich...
Ostatnio z kolei dzwoni do mnie "Pani Dyrechtór HaeR" i już na dzień dobry podczas "wywadu" pyta mnie o to co dla mnie w firmie najważniejsze jest. No więc odrzekłem że cash, dobre warunki pracy i atmosfera. Pani spytała czy w takiej właśnie kolejności - odparłem, że tak. I więcej nie zadzwoniła
--
Pozdrawiam
Piotrek
Ja ostatnio w porywie poszukiwania pracy zawędrowałem do abwery [tak dla zmyłki zapodam coby nam forum nie zamknęli ]. Zadzwoniła Pani z Wawy ale nie bardzo mi leżało i odmówiłem więc poprosiła żebym wysłał do lokalnego oddziału ale odpuściłem. Po kilku m-c zadzwoniła Pani czy chcę przyjść na testy pomyślałem pójdę chociaż pooglądam co tam dają. Niestety pokój przesłuchań jest zaraz za drzwiami wejściowymi po lewej :/ i się tyle naoglądałem. Po ZPKu poznałem, że mają legranda i tyle mojego. Dostałem test ogólny i na inteligencję. Ogólny jak ogólny pytania niektóre dziwne ale w tym na inteligencje to pojechali przykładowo "W tuzinie jest 12 sztuk 20 groszówek a ile będzie 5 groszówek?" albo "Z kranów do naczynia leci woda o temp +15 i -15 jaka temp będzie w naczyniu?". Zadzwonili, że zdałem (co nie dziwi), ale odpuściłem bo podobno się kończy na wariografie albo jeszcze gorzej
Odpowiedz jest prosta i wbrew pozorom jest zgodna z pierwszym "skojarzeniem" = 0 stopni Cbart pisze:"Z kranów do naczynia leci woda o temp +15 i -15 jaka temp będzie w naczyniu?"
Skoro w zadaniu jest napisane, ze "woda leci" to znaczy ze leci. Nawet w -15C. Jest to mozliwe pod odpowiednio wysokim cisnieniem Madre ksiazki mowia, ze moze byc to i -70C.
Lubie takie testy, szczegolnie sprawdzanie wg szablonu
No a fizyka dla klasy 6 - tak to ta z której czerpał wiedzę doktor Plama - mówi, że woda ma 3 stany skupienia stały, ciekły i lotny ... acha jeszcze jedno mi się przypomniało nawet fajne "Mieszkał sobie Pan w domu, który miał jeden pokój a wszystkie okna wychodziły na południe. Pan wyszedł przed dom i spotkał niedźwiedzia. Jakiego on był koloru?"bpiotrek pisze: Skoro w zadaniu jest napisane, ze "woda leci" to znaczy ze leci. Nawet w -15C. Jest to mozliwe pod odpowiednio wysokim cisnieniem Madre ksiazki mowia, ze moze byc to i -70C.
Zaraz zaraz, leci woda O temperaturze -15 C? czy W temperaturze (pomieszczenia ,naczynie itd ) -15? Pierwsze moim zdaniem jest niemozliwe o ile spadająca bryła jest dopuszczalna odpowiedzią.bpiotrek pisze:Odpowiedz jest prosta i wbrew pozorom jest zgodna z pierwszym "skojarzeniem" = 0 stopni Cbart pisze:"Z kranów do naczynia leci woda o temp +15 i -15 jaka temp będzie w naczyniu?"
Skoro w zadaniu jest napisane, ze "woda leci" to znaczy ze leci. Nawet w -15C. Jest to mozliwe pod odpowiednio wysokim cisnieniem Madre ksiazki mowia, ze moze byc to i -70C.
Lubie takie testy, szczegolnie sprawdzanie wg szablonu
Pozdrawiam
Tak mówisz :> ? http://www.chem.uw.edu.pl/people/AMysli ... 3/h2oa.htmZaraz zaraz, leci woda O temperaturze -15 C? czy W temperaturze (pomieszczenia ,naczynie itd ) -15? Pierwsze moim zdaniem jest niemozliwe o ile spadająca bryła jest dopuszczalna odpowiedzią.
Pozdrawiam
I zobacz na wykresy związane z lodem
--
Pozdrawiam
Piotrek
To ja jeszcze troche o tej wodzie:
Wobec watpliwosci z mozliwymi stanami skupienia wody, zwiazanymi z takimi czy innymi warunkami, nalezaloby sie zapytac o to, jak jest temperatura otoczenia, panujace cisnienie, etc, bo odpowiedzi rzeczywiscie moga byc rozne.
Z racji, ze musimy cos zalozyc w tym temacie, to zwyczajowo przyjmuje sie cisnienia na poziomie 1000hPa i temperature otoczenie okolo +20°C, czyli woda o temperaturze -15 nie poleci, a poleci jedynie ta o temperaturze +15. Pomijajac sladowe zmiany temperatury zwiazane z otoczeniem (mamy zalozenie o temp. otoczenia +20) odpowiedzialbym, ze wynikiem jest temp. +15
Ja na szczescie nie mam zadnych wielkich przezyc zwiazanych z rozmowami o prace, raczej wszystko odbywalo sie gladko
Wobec watpliwosci z mozliwymi stanami skupienia wody, zwiazanymi z takimi czy innymi warunkami, nalezaloby sie zapytac o to, jak jest temperatura otoczenia, panujace cisnienie, etc, bo odpowiedzi rzeczywiscie moga byc rozne.
Z racji, ze musimy cos zalozyc w tym temacie, to zwyczajowo przyjmuje sie cisnienia na poziomie 1000hPa i temperature otoczenie okolo +20°C, czyli woda o temperaturze -15 nie poleci, a poleci jedynie ta o temperaturze +15. Pomijajac sladowe zmiany temperatury zwiazane z otoczeniem (mamy zalozenie o temp. otoczenia +20) odpowiedzialbym, ze wynikiem jest temp. +15
Ja na szczescie nie mam zadnych wielkich przezyc zwiazanych z rozmowami o prace, raczej wszystko odbywalo sie gladko
"Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe."
A. Einstein
A. Einstein
To właśnie wczoraj z kolegą siedzącym obok w pracy weszliśmy na temat angielskiego, i opowiadał, że był na rozmowie, gdzie przywitał go koleś będący jakimś prezesem czy dyrektorem. Dostał tekst do przetłumaczenia na polski, i tak w trakcie tłumaczenia wstał i mówi "Panie, kto to pisał ten tekst bo to wogóle nie jest po angielsku".Sofcik pisze: Z kolei na innej rozmowie wchodzę do firmy a tu na dzień dobry wita mnie Japończyk i "Konnichiwa" No to się z lekka zdziwiłem bo rozmowa miała być po angielsku, Japończyk ni w ząb polskiego nie znał. No ale zawołał 2 panów, którzy mnie zaczęli przepytywać. No i tak jak Kyniu pisał - doszło do "Testu z angielskiego". Panowie mieli niefart bo mówiłem "troszkę" lepiej od nich...
Na to koleś odparł "Ja"
Marcin
- peper
- CCIE / Site Admin
- Posty: 5005
- Rejestracja: 13 sie 2004, 12:19
- Lokalizacja: Warsaw, PL
- Kontakt:
Chyba wam chlopaki stworze dzial malego fizyka
Szkoła DevNet: https://szkoladevnet.pl
Facebook: https://www.facebook.com/Piotr.Wojciechowski.CCIE
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/peper
Twitter: https://www.twitter.com/PiotrW_CCIE
"Zapomniałem że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy"
Facebook: https://www.facebook.com/Piotr.Wojciechowski.CCIE
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/peper
Twitter: https://www.twitter.com/PiotrW_CCIE
"Zapomniałem że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy"