horac pisze:tam gdzie jest wspolne koryto zawsze pojawia sie predzej czy pozniej chora rywalizacja, ktora uniemozliwa budowanie relacji innych niz czysto zawodowych
To znaczy tylko i aż tyle, że chora jest firma, cała, jako podmiot. I zaraża swoją chorobą ludzi. Bo nawet gdyby chorzy byli ludzie, to w zdrowej organizacji albo by zostali wyleczeni albo wyeliminowani (wycięci jak rak wycina się skalpelem). Rolą przełożonych jest eliminować warunki do powstawania takiej niezdrowej sytuacji, wyłapywanie symptomów i ich eliminacja. Aczkolwiek wiem z praktyki, że bywa z tym różnie i nie każdy kwalifikuje się do pełnienia roli jaką mu powierzono. Ba, są nawet podmioty gdzie szefostwo szczuje na siebie ludzi licząc, że to przełoży się na efekt. Miałem wielu różnych szefów a nawet doświadczenie w spółce gdzie miałem naraz 5-ciu szefów. I z żalem stwierdzam, że niestety rynek nie eliminuje takich podmiotów ;( Ale to nie znaczy, że ja mam się w takich miejscach męczyć. Działamy w branży, gdzie panuje rynek pracownika a nie pracodawcy. I zawsze można powiedzieć szefowi "pieprzę to" i iść tam gdzie nie ma chorej atmosfery a ludzie są życzliwi. Życzę Ci byś na takich trafił, a co więcej jak już na nich trafisz byś umiał to dostrzec.