Hi,
Mimo iż powszechnie wiadomo że lepsze jest wrogiem dobrego i nie poprawia się tego co działa pod wpływem kilku pań z firmy postanowiłem zabrać się za lokalizowanie 7961 oraz 7971. Swoją drogą ja tam nie wiem co tak ludziom ten angielski w telefonie przeszkadza. Ja mam nawet w komórce angielski bo irytują mnie tłumaczenia w stylu "klaw.zblok.".
Oczywiście wiedziałem że łatwe to nie będzie ale przyznam że nie tego się spodziewałem. Uzbrojony w sześćset stronicowy podręcznik, pliki lokalizacyjne i zapas kawy zabrałem się pełen optymizmu do pracy. Pomijam takie drobne przeszkody jak fakt iż osobno trzeba konfigurować 7961 jak i 7971, że procedura jest inna niż w 7960, że ........ i długo by jeszcze wymieniać. Niestety lokalizowanie tych telefonów to droga przez mękę i ciągłe debugowanie, ponadto dużo czasu zjadają kolejne resety telefonów. Gdy już się udało zlokalizować jednego testowego 7961 okazało się ....... że kupa, przestały działać nawet tak podstawowe rzeczy jak książka telefoniczna. Myślę ja sobie - nie ma co, trzeba to skonsultować z kimś kto to robił i wrócić do zabawy później a na razie trzeba to odkręcić do stanu wyjściowego.
No i zaczęła się zabawa. Bo lokalizacja jest tak upierdliwa że podmienia biblioteki w pamięci telefonu i samo przywrócenie konfiguracji na routerze i reset telefonu nie pomagają. Teraz trzeba odszukać wersję anglojęzyczną plików lokalizacyjnych (nie ma ich ani w obrazie CCME do pobrania z CCO, ani nie było ich oryginalnie na flashu). Po jakimś czasie, gdy wydawało się że wszystko idzie w dobrym kierunku okazało się że telefon porozumiewa się ze mną .................. w dwóch językach. No ręce opadają. Dalsze boje z debugiem, zmienianie nazw plików i budowanie aliasów dla TFT - walka na całego. W końcu udało się przywrócić wszystko do stanu pierwotnego ale com się nadenerwował i naprzeklinał.
Wniosek jest taki że długo nie wrócę do pomysłu lokalizowania telefonów a Cisco w roadmapie do CCME 5 jako jeden z priorytetów powinno umieścić uproszczenie tej procedury i napisanie przyzwoitej dokumentacji.
Z placu boju relacjonował Kyniu
